Greynest: quality not quantity

Wilczarze są naszą pasją, są radością dla oczu i balsamem dla duszy.

Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption
Image Caption

Mój pies jest grzeczny

Adam Zaremba Czereyski jest trenerem psów i dziennikarzem kynologicznym.

email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Artykuł udostępniony do publikacji na naszej stronie za zgodą autora.

 

 

 Reagowanie na imię

Pierwszym słowem, którego kojarzenia nauczymy szczeniaka, będzie bez wątpienia jego imię. Wiele osób jest zdania, że powinno ono być krótkie i zawierać spółgłoskę „r”, ale to mit, mający niewiele wspólnego z rzeczywistością. Wołając psa, zawsze akcentujemy pierwszą sylabę i to ją właśnie zwierzak najbardziej zapamiętuje.

Do dźwięku imienia przyzwyczajamy czworonoga od pierwszych dni jego pobytu w domu. Wymawiamy je wielokrotnie podczas pieszczot, zabawy i podawania jedzenia. Najskuteczniejszą metodą nauki jest niespodziewane wołanie szczeniaka po imieniu i nagradzanie go smakołykiem, gdy przybiegnie. Jeśli przez dwa tygodnie kilkanaście razy dziennie będziemy ćwiczyć w ten sposób, psiak z pewnością nie tylko zacznie reagować na własne imię, ale też je polubi.

Gdy tylko zauważymy pierwsze pozytywne reakcje, natychmiast głośno i radośnie pochwalmy szczeniaka, mówiąc: „dobry pies!”. Pochwała słowna i smakołyk nawzajem się uzupełniają, ale pierwsza ma tę przewagę, że dociera do psa natychmiast, jeszcze zanim zwierzak do nas podejdzie.

Jeśli musimy psa skarcić, nie wymawiajmy jego imienia.

Imię powinno mu się kojarzyć wyłącznie z przyjemnymi doznaniami.

 

Załatwianie się na dworze

Problemu brudzenia w domu chcielibyśmy się pozbyć z dnia na dzień. Zazwyczaj jednak nauka zachowywania czystości trwa dłużej, nawet kilka tygodni, zwłaszcza, że najpierw musimy szczeniaka ponownie zaszczepić. Trzeba pamiętać, że dopiero po osiągnięciu przez zwierzaka pełnej odporności możemy z nim bezpiecznie wychodzić na dwór.

 Jedyną skuteczną metodą nauki jest pochwała, najlepiej poparta smakołykiem. Karcenie pieska, a zwłaszcza wkładanie nosa w kałużę moczu, może wyzwolić u niego lęk przed załatwianiem się przy nas. Tak „nauczony” pies nie zrobi siusiu na spacerze, tylko po powrocie do domu, pod nieobecność właścicieli. Bo będzie się bał. Nauka zachowywania czystości powinna się rozpocząć od załatwiania potrzeb na gazety. Na początku warto rozłożyć ich sporo, by ułatwić pieskowi trafienie we właściwe miejsce. W miarę postępów w nauce liczbę gazet zmniejszamy, na koniec pozostawiając jedną tuż przy wyjściu z mieszkania. Dzięki temu, nawet jeśli psiak spóźni się nieco z zasygnalizowaniem nam chęci wyjścia, i tak zrobi siusiu na gazetę.

Po zakończeniu kwarantanny początkowo wychodzimy na spacer z gazetą, którą kładziemy na trawniku.

Położenie gazety na trawniku ułatwia zadanie pieskom o wrażliwej psychice, mającym  opory przed znaczeniem swoimi odchodami terenu odwiedzanego przez dorosłe osobniki.

 

Siadanie na komendę

Naukę siadania możemy rozpocząć już w pierwszych dniach pobytu szczeniaka w domu. Umiejętność ta przyda się też do nauki podstaw dyscypliny. Prawie wszystkie ćwiczenia, nawet, jeśli nie zaczynają się od komendy „siad” (np. „siad zostań”), to zawierają ją w sobie („pilnuj”, „aport” itd.).

Podczas nauki potrzebne nam będą psie smakołyki. Podajemy je zawsze tą samą ręką – za jej pomocą w następnym etapie będziemy wydawać komendy optyczne. Mówimy „siad”, trzymając dłoń z przysmakiem tuż nad głową psa. Następnie powoli przesuwamy dłoń w kierunku ogona, by pies, zadzierając do góry głowę, musiał usiąść. Wówczas chwalimy go i dajemy przysmak. Należy unikać wielokrotnego powtarzania komendy i zastępowania jej synonimami („usiądź”, „siadaj”), które nie są dla psa zrozumiałe.

Po kilku dniach możemy już nie trzymać w dłoni smakołyku. Ręką wykonujemy podobny ruch jak poprzednio, a smakołyk wyjmujemy z kieszeni i podajemy tuż po wykonaniu polecenia. Stopniowo ograniczamy liczbę smakołyków, aż w końcu chwalimy psa tylko słownie. Polecenie to możemy później egzekwować za pomocą słowa („siad”) lub gestu (prawa lub lewa dłoń podniesiona i wewnętrzną stroną skierowana w stronę psa).

Niektóre psy, gdy usiądą, próbują podać łapę lub zaszczekać. Nie wykorzystujmy tego i nie uczmy schematów. Lepiej wprowadzać ćwiczenia pojedynczo i w razie potrzeby łączyć je w sekwencje.

 

Spanie na legowisku

To, czy pies polubi swoje posłanie, zależy od jego pierwszych doświadczeń w naszym domu. Zdarza się często, że poruszeni popiskiwaniem nowego członka rodziny zapraszamy go do sypialni, a nawet do łóżka. Takie postępowanie może doprowadzić do tego, że później zwierzak nie będzie chciał spać na własnym posłaniu. Nie bez znaczenia jest też pozycja psa w rodzinie. Jeśli usiłuje rządzić, może nie chcieć zaakceptować miejsca wyznaczonego mu przez człowieka. Wydaje mu się wówczas, że w jego interesie jest zapewnienie sobie możliwie dużej liczby miejsc do spania, dlatego tak lubi zmieniać miejsce wypoczynku.

Kolejna sprawa to rodzaj legowiska. Pies nie ma w tym względzie wielkich wymagań, ale posłanie zbyt małe lub położone np. w miejscu narażonym na przeciągi może go zniechęcić. Legowisko musi być w miarę miękkie i na tyle duże, by pies zwinięty w kłębek swobodnie się na nim mieścił. Na zbyt dużym będzie się czuł samotny i zagubiony. Legowisko jest po to, by pies mógł na nim spokojnie odpocząć. Dlatego nie należy go kłaść w przedpokoju lub w innym ciągu komunikacyjnym. Psu leżącemu na posłaniu nie należy przeszkadzać bez wyraźnego powodu, pieszczoty są dopuszczalne, ale w rozsądnych ilościach.

Psa leżącego na swoim posłaniu nie wolno karcić – musi się na nim czuć bezpiecznie, w przeciwnym razie nie będzie chciał tam odpoczywać.

 

 

Przyzwyczajenie do obroży

Na długo zanim zaczniemy wyprowadzać szczeniaka na spacer, należy nauczyć go nosić obrożę. Jej pierwsze założenie to zwykle wielkie przeżycie dla psiaka. Najlepiej, gdy obroża jest wykonana z miękkiej skóry lub materiału tekstylnego. Nie warto kupować za dużej, na zapas. Jeśli będzie zbyt luźna, piesek może nią zaczepić np. o kaloryfer i najeść się strachu.

Nie zakładajmy szczeniakowi obroży od razu na dłuższy czas. Na początek wystarczy kilka minut. W tym czasie intensywnie go zabawiamy, by odwrócić jego uwagę od tego, co ma na szyi. Z pewnością już po kilku dniach przyzwyczai się do obroży na tyle, że będzie mógł ją nosić przez cały dzień. Jednak to nie koniec nauki.

Korzystamy z tego, że pies umie już siadać, i ćwiczymy zakładanie oraz zdejmowanie obroży w tej pozycji. Powinien siedzieć grzecznie podczas nakładania obroży, za co oprócz pochwały słownej dajemy mu smakołyk. Jeśli nasz pupil opanuje tę umiejętność, z pewnością docenimy to po kilku miesiącach, kiedy waga i siła naszego podopiecznego wzrosną kilkakrotnie.

Jeśli po dopasowaniu obroży pozostanie przy klamerce zwisający luźny koniec, lepiej go uciąć, w przeciwnym razie szczeniak będzie go żuł i się denerwował.

 

 

Chodzenie na smyczy

Gdy szczeniak już się przyzwyczaił do noszenia obroży, możemy przystąpić do nauki chodzenia na smyczy. Również w tym wypadku ćwiczenia lepiej rozpocząć w mieszkaniu. Na początek najlepsza jest zwyczajna smycz skórzana lub tekstylna (dla szczeniaka nieco cieńsza) długości ok. 1,2 m. Przypinamy ją do obroży i pozwalamy psu swobodnie chodzić po pokoju. Interweniujemy (odwracając jego uwagę np. za pomocą zabawki) tylko wtedy, gdy usiłuje ją podgryzać. Następnie bierzemy koniec smyczy do ręki i chodzimy za psem, tak by jej nie napinać oraz nią nie szarpać.

Kolejny etap nauki to prowadzenie psa po mieszkaniu w obranym przez nas kierunku. Stajemy twarzą do naszego ucznia i zachęcając go smakołykami, powoli się cofamy, oczywiście nie napinając smyczy.

Gdy piesek podąża w naszą stronę, odwracamy się i dalej idziemy już normalnie. Podczas kolejnych dni urozmaicamy trasę, konsekwentnie prowadząc szczeniaka tam, gdzie zaplanowaliśmy, i nie żałując przysmaków w nagrodę. Dopiero teraz jesteśmy gotowi do wyjścia na dwór na pierwszy prawdziwy spacer, podczas którego postępujemy podobnie jak w domu.

Wychodząc na pierwszy spacer, napełnijmy kieszeń smakołykami. Taka motywacja pomoże psiakowi onieśmielonemu nowym otoczeniem!

 

Przyzwyczajenie do kagańca

Noszenie kagańca wcale nie musi być dla psa uciążliwe. Trzeba tylko wybrać odpowiedni typ i rozmiar, a czworonoga przyzwyczaić do chodzenia w nim. Kagańce metalowe i plastikowe najlepiej chronią przed skutkiem ataku, polecane są więc dużym i ostrym psom. Skórzane oraz tekstylne są miękkie, lekkie i wygodne, lecz nie stanowią tak skutecznej ochrony. Wielkość kagańca dobieramy tak, by był 1-2cm dłuższy niż kufa psa, jego średnica powinna pozwalać na lekkie otwarcie pyska. Przyzwyczajanie do noszenia kagańca powinno przebiegać stopniowo – potrzeba na to, co najmniej kilku dni. Zaczynamy od założenia go na kilka sekund – w tym czasie chwalimy czworonoga, a po zdjęciu kagańca podajemy mu smakołyk. Podczas kolejnych prób systematycznie wydłużamy czas trwania ćwiczenia.

Po kilku dniach zaczynamy ćwiczyć podczas spaceru. Pies musi być na smyczy, ewentualne próby zdejmowania kagańca udaremniamy, ciągnąc ją ku górze. Na przemian zdejmujemy kaganiec, chwalimy czworonoga, a po kilku minutach znowu na chwilę go zakładamy

Podczas pierwszych prób noszenia kagańca bez zapiętej smyczy zajmijmy psa zabawą w berka, by odwrócić jego uwagę od tego, co ma na pysku.

 

Chodzenie przy nodze

Przed rozpoczęciem nauki musimy podjąć decyzję, przy której nodze będzie chodził nasz pies, a potem konsekwentnie tego przestrzegać.

Sadzamy go przy właściwej nodze, mówimy „równaj” i robimy pierwszy krok nogą, przy której znajduje się pies. Smycz trzymamy luźno, starając się, by łopatka czworonoga była na wysokości naszego biodra. Jeśli pies wysuwa się do przodu, natychmiast to korygujemy, mówiąc „równaj” i zaraz potem krótko szarpiąc smyczą w swoją stronę. Siłę szarpnięcia dopasowujemy do siły, wielkości oraz temperamentu psa.

Jeśli chociaż przez kilka sekund zwierzak idzie prawidłowo, nie szczędzimy mu pochwał. Ćwiczenia urozmaicamy, zmieniając tempo i kierunek marszu.

Po kilku dniach cierpliwego treningu możemy rozpocząć drugi etap nauki – chodzenia przy nodze bez smyczy. Początkowo kładziemy smycz na grzbiecie psa, by w razie potrzeby móc łatwo po nią sięgnąć. Następnie zwykłą smycz zastępujemy krótką lub przywiązujemy do obroży kawałek linki, co umożliwia nam przytrzymanie psa lub szarpnięcie w awaryjnej sytuacji.

Nigdy nie pozwalajmy psu ciągnąć na smyczy. Jeśli akurat nie mamy czasu na korygowanie jego zachowania, zamieńmy obrożę na szelki i pozwalajmy na niesubordynację wyłącznie  wtedy, gdy idzie w szelkach.

 

Przybieganie na komendę

Abyśmy mogli czasem spuścić psa ze smyczy, musi on posiąść umiejętność przybiegania na zawołanie. Szkolenie trzeba rozpocząć jak najwcześniej. Szczeniaka łatwo nauczyć posłuszeństwa, gdyż boi się on jeszcze otoczenia i chętnie będzie do nas przybiegał. Gdy pies dorasta, cecha ta zwykle zanika i nauka staje się bardziej uciążliwa. Jeśli jednak ćwiczenia mają przynieść oczekiwany efekt, szczeniak musi reagować na swoje imię i mieć zaufanie do właściciela.

Podczas spaceru wielokrotnie spuszczamy psiaka ze smyczy, przywołujemy go, po czym biegniemy w przeciwnym kierunku. Na pewno nas szybko dogoni, za co obowiązkowo nagradzamy go przysmakiem. W miarę postępów ograniczamy liczbę smakołyków, ale zawsze chwalimy naszego ucznia.

Ważne jest, by przywoływać psa często, nawet co kilkadziesiąt sekund. Dzięki temu nauczymy go, że warto mieć nas na oku, bo nigdy nie wiadomo, kiedy będzie można do nas podbiec po przysmak lub pochwałę. Nawet, jeśli pies nie reaguje na wołanie i dopiero po długiej chwili uda się wyegzekwować przybiegnięcie do nas, nie wolno go karcić. Za każde podejście –  nawet z ociąganiem – należy mu się pochwała.

 

Zatrzymywanie się z nami

Aby pies nauczył się stawać np. przed przejściem na drugą stronę ulicy, nie musi ukończyć skomplikowanego kursu dla przewodników niewidomych. Wystarczy, jeśli przyswoi sobie umiejętność automatycznego siadania zawsze wtedy, gdy się zatrzymujemy. Przyda się to też w wielu innych sytuacjach, np. gdy spotkamy znajomego, z którym zechcemy chwilę porozmawiać.

Podczas nauki automatycznego siadania początkowo stosujemy znaną już psu komendę słowną „siad” (musi być doskonale przez niego opanowana). Idziemy równym krokiem, mówimy „siad”, robimy jeszcze jeden krok i stajemy. Jeśli komendę wydamy w momencie stawiania kroku lewą nogą, zatrzymujemy się, robiąc krok prawą – i odwrotnie. Jeśli pies natychmiast nie usiadł, wykonujemy jedno krótkie szarpnięcie smyczą do góry. Nie zapominamy o pochwaleniu pupila, ale nie stosujemy przysmaków, bo tempo ćwiczenia jest takie, że nie ma na to czasu.

Na następnym etapie szkolenia pomijamy komendę słowną; możemy jeszcze uprzedzić psa o naszych zamiarach, wymawiając jego imię tuż przed przystanięciem.

Lekkie tupnięcie nogą w momencie przystawania ułatwi psu zadanie zatrzymania się równocześnie z nami.

 

Kładzenie się na komendę

Komendę „leżeć” możemy wprowadzić dopiero wtedy, gdy pies opanuje siadanie. Najpierw ćwiczymy w mieszkaniu. Każemy psu usiąść i klękamy obok niego. Trzymamy smakołyk tuż przed jego pyskiem. Mówimy „leżeć”, kładziemy drugą dłoń na karku psa i lekko naciskamy, jednocześnie zachęcając do położenia się za pomocą opuszczanego w dół przysmaku. Gdy pies już płynnie się kładzie naprowadzany smakołykiem, przytrzymujemy go w tej pozycji przez kilkanaście sekund. Osiągniemy to łatwo, podając mu kilka smacznych kąsków w kilkusekundowych odstępach czasu. Potem możemy już stopniowo ograniczać smakołyki, wciąż jednak podczas egzekwowania polecenia kładziemy psu dłoń na karku.

Po kilku dniach ćwiczeń w domu możemy przystąpić do trudniejszej części szkolenia, która będzie się odbywać podczas spaceru. Ćwiczymy podobnie jak w mieszkaniu, ale w razie potrzeby możemy sprowadzić psa do pozycji leżącej za pomocą szarpnięcia smyczą w dół. Jednak zwłaszcza wtedy nie zapomnijmy o pochwaleniu go.

Na dworze uwagę naszego ucznia może rozpraszać wiele czynników. Nie zrażajmy się jednak, bo respektowanie poleceń w różnych sytuacjach to prawdziwy sprawdzian posłuszeństwa.

 

Komenda „zostań”

Do nauki zostawania możemy przystąpić dopiero wtedy, gdy pies już bezbłędnie opanował komendę „siad”. Każemy mu usiąść, mówimy „zostań” i stajemy w odległości metra przed nim. Smycz trzymamy w dłoni, a jeśli pies spróbuje się przesunąć, za jej pomocą jak najszybciej sadzamy go z powrotem w tym samym miejscu. Pierwsze próby powinny trwać najwyżej kilkanaście sekund. Po upływie tego czasu wracamy do psa, chwalimy go i podajemy mu przysmak. Następnie próbujemy ze smyczą położoną na ziemi, stopniowo wydłużając czas trwania ćwiczenia i odległość. Zazwyczaj po kilkunastu dniach pies jest w stanie zostawać przez 3 minuty w odległości ok. 15 metrów.

Kolejny etap to nauka zostawania przy równoczesnym odwracaniu uwagi psa – tak by potrafił spokojnie zostawać w różnych okolicznościach. Odchodzimy więc od niego, po czym klaszczemy, przykucamy, machamy rękami – wszystko po to, by utrudnić mu koncentrację. Utrudnienia muszą być odpowiednie do stopnia zaawansowania psa w nauce.

Najtrudniejsze jest zostawanie bez kontaktu wzrokowego. Ćwiczymy powoli i cierpliwie, chowając się za drzewa lub narożniki budynków. Podczas nauki zawsze wracamy do pupila, zostawanie z przywołaniem to dalszy etap.

Gdy zaczynamy się chować zostającemu psu, najpierw skracamy mu czas samodzielnego pozostawania, dopiero w miarę postępów w nauce czas ten wydłużamy.

 

Zostawanie w domu

Zostawania w domu trzeba psa uczyć od najwcześniejszych miesięcy życia. Początkowo zostawiamy go samego tylko na kilka minut, by nie zdążył niczego zniszczyć, po czym chwalimy go za dobre zachowanie. Stopniowo wydłużamy czas naszej nieobecności, nie szczędząc smakołyków po powrocie. Nawet jeśli psiak coś przeskrobał, nie wolno go karcić, bo w przyszłości będzie się bał naszego powrotu i stres związany z pozostawaniem samemu tylko się pogłębi. Niszczenie mieszkania wynika nie ze złośliwości psa, lecz z tego, że jeśli nie został przyzwyczajony do nieobecności ludzi, po prostu się boi. Aby zmniejszyć do minimum ryzyko złego zachowania, przed zostawieniem psa samego wyprowadźmy go na długi spacer i zostawmy mu zabawkę. Najlepsza będzie taka, która zajmie go na dużej, np. kong wypełniony przysmakami, które pies będzie pracowicie wydłubywał podczas naszej nieobecności.

Niektóre psy lubią zostawać w klatce – pod warunkiem, że najpierw się do niej przyzwyczają. Tajemnica sukcesu polega na tym, aby pies nauczył się sam wchodzić do klatki. Podczas nauki zostawiamy ją więc otwartą, kładąc w środku smakołyk na zachętę. Dopiero, gdy pies się już w niej czuje swobodnie, zamykamy drzwiczki – początkowo tylko na chwilę, stopniowo na dłużej.

Nie zostawiajmy nieprzyzwyczajonego do samotności pieska na wiele godzin, ale też nie zajmujmy się nim cały czas jak niemowlakiem.

 

Czekanie przed sklepem

Aby pies szybko się nauczył grzecznie czekać przed sklepem, musi znać komendy „siad” i „zostań”. Powinien też umieć zachować spokój, gdy traci nas z oczu. Dlatego nie wystarczy umiejętność zostawania przećwiczona tylko w warunkach domowych. Zanim pies zacznie towarzyszyć nam w drodze po sprawunki, musimy długo ćwiczyć z nim zostawanie w różnych okolicznościach – w tłumie, hałasie, wśród innych psów.

Gdy postanowimy rozpocząć już naukę pod sklepem, najlepiej nie wybierać się od razu na prawdziwe zakupy, ponieważ uwagę musimy skupić na psie, a nie na szukaniu ulubionego gatunku sera. Odpowiedni będzie sklep z witryną, która umożliwi nam obserwację zachowania czworonoga. Gdy tylko zauważymy, że próbuje zmienić miejsce, natychmiast wychodzimy ze sklepu i przywołujemy go do porządku. Za dobre wykonanie ćwiczenia nie szczędzimy pochwał ani smakołyków.

Nawet najlepiej wyszkolonego psa ze względów bezpieczeństwa należy przed sklepem starannie przywiązać.

 

Tolerowanie dotyku

Do podstawowych elementów socjalizacji szczeniaka należy nauka spokojnego zachowania podczas dotykania różnych części jego ciała: pyska, uszu, podbrzusza, a także oglądania zębów, zaglądania do gardła, pod ogon i między poduszki łap. Należy też przyzwyczaić pieska do brania go na ręce, stawiania na stole, przenoszenia. Przyda się to nie tylko na co dzień (np. podczas zabiegów higienicznych, takich jak czyszczenie uszu czy mycie ubłoconych łap), ale również podczas wizyty u weterynarza czy prezentacji na wystawie, gdy naszego psiaka będzie dotykał sędzia. Dlatego musimy nauczyć szczeniaka, że nie tylko my mamy prawo go dotykać.

Ćwiczyć należy codziennie, ale krótko. Za każde ze spokojem zniesione dotknięcie nagradzamy psa smakołykiem.

Warto też wybrać się od czasu do czasu do znajomego weterynarza na badanie „na niby”. Jednak przysmaki, które przy tej okazji da on naszemu podopiecznemu, muszą być prawdziwe

Ważne jest, by w naukę tolerowania dotyku zaangażowany był nie tylko właściciel – od czasu do czasu warto poprosić o pomoc pozostałych członków rodziny i przyjaciół.

 

Czekanie na posiłek

Zachowanie psa przy misce to ważny sprawdzian posłuszeństwa. Już szczenię powinno być przyzwyczajane, że zanim zacznie jeść, musi chwilę zaczekać. Jeśli skacze na nas, gdy niesiemy miskę, zniechęćmy je do tego, wydając odgłos przypominający krótkie warknięcie. Po postawieniu naczynia mieszamy w nim przez kilka sekund dłonią lub łyżką. Uczymy w ten sposób pieska, że zbliżając rękę do naczynia, nie zamierzamy zabrać mu pokarmu. Zmniejszamy tym samym ryzyko wystąpienia w przyszłości nawyku warczenia przy misce.

Umiejętność spokojnego czekania na posiłek należy utrwalać także u starszych czworonogów. Pies powinien grzecznie usiąść i poczekać, aż postawimy naczynie i pozwolimy mu jeść.

Korzyści z tej umiejętności docenią zwłaszcza właściciele większej liczby psów, bo unikną przepychanek i zatargów między czworonogami.

Przyzwyczajmy psa do brania pokarmu z ręki tylko na polecenie  „weź”. Osiągniemy to,  wydając na przemian komendy  „weź” (podając smakołyk)  oraz „nie wolno” (zamykając  smakołyk w dłoni).

 

Niebranie pokarmu od obcych

Nawet jeśli nasz pies nie jest policyjnym owczarkiem, warto go nauczyć, by nie brał jedzenia od obcych. Zmniejszamy przez to nie tylko ryzyko otrucia czy kradzieży psa – umiejętność ta przyda się także w życiu codziennym. Nasz podopieczny nie będzie zaczepiał w parku osób jedzących hot doga ani napastował naszych gości siedzących przy stole.

Do nauki musimy mieć pomocnika, który nie jest zaprzyjaźniony z naszym psem. Zaopatrujemy go w kilka smakołyków i... spryskiwacz do kwiatów. Za duży, dlatego lepsza jest mała sikawka, możliwa do ukrycia Pomocnik ma podawać psu przysmaki i psikać w jego kierunku wodą, jeśli się na nie połakomi.

Aby dobrze utrwalić tę umiejętność, należy ćwiczyć w różnych miejscach i z różnymi rodzajami pokarmu, podając go z lewej i prawej ręki. Najlepiej też mieć kilku pomocników, aby pies nie nauczył się, że ma nie przyjmować jedzenia tylko od konkretnej osoby.

Nauka niebrania pokarmu od obcych wymaga wiele cierpliwości, bo pies zmaga się podczas niej z jednym ze swoich podstawowych instynktów...

Nawet po doskonałym opanowaniu umiejętności niebrania pokarmu od obcych należy ją psu przypominać, najlepiej... przez całe życie.

 

Komenda „nie rusz”

Wbrew ogólnemu przekonaniu, aby psu czegoś zabronić, nie musimy oddziaływać za pomocą negatywnego bodźca. Najważniejsze jest skuteczne odwrócenie jego uwagi od danej rzeczy lub okoliczności i skierowanie jej na nas.

Gdy więc nasz podopieczny robi coś złego, np. bierze do pyska leżący na ziemi śmieć – zawołajmy go wesołym głosem, odbiegnijmy kawałek i pokażmy mu smakołyk lub zabawkę. Pies prawdopodobnie porzuci swą zdobycz i pobiegnie za nami. Jeśli tak się nie stanie, znaczy to, że musimy popracować nad umiejętnością przychodzenia na zawołanie.

Są jednak psy, na które pozytywne metody szkolenia nie działają. Wówczas po wypowiedzeniu komendy „nie rusz” rzucamy w psa łańcuszkiem. Ten nagły impuls powinien spowodować, że przerwie grzebanie w śmieciach lub inne pasjonujące dla niego, a nieodpowiadające nam zajęcie, i na kolejne zawołanie zareaguje tak, jak tego oczekujemy.

Lepiej zastosować nawet taki ostrzejszy sposób szkolenia niż narazić naszego czworonoga na niebezpieczeństwo – bo przecież komendy „nie rusz” uczymy psa również po to, by go chroni

Odwracanie uwagi psa pozwoli go oduczyć również innych niepożądanych nawyków, bez konieczności odwoływania się do metod negatywnych.

 

Oddawanie zakazanych rzeczy

Często niesforny szczeniak podnosi na spacerze brudną plastikową butelkę, a w domu kradnie nam z kuchni ścierkę lub szarpie za nogawkę spodni. Jak spowodować, aby zostawił ów przedmiot, nie uciekając się do karcenia psiaka? Przecież nie robi tego naumyślnie...

Przede wszystkim nie wolno gonić psa trzymającego coś w pysku, gdyż potraktuje to jako dobrą zabawę, którą będzie chciał jak najczęściej powtarzać. Należy natomiast odwrócić jego uwagę od danego przedmiotu i zwrócić ją na coś innego.

Najlepsze do tego celu są gumowe piszczące zabawki. Jeśli widzimy, że nasz podopieczny trzyma w pyszczku coś, czego nie powinien, zapiszczmy zabawką, a gdy tylko na nią spojrzy, głośno go pochwalmy: dobry piesek!

Prawdopodobnie po kilku dniach szczeniak będzie wypluwał zakazany przedmiot na samo hasło „dobry piesek”.

Aby odnieść sukces szkoleniowy, musimy zaoferować psu atrakcyjniejsze rzeczy – smakołyki, zabawki – niż jest w stanie sam sobie znaleźć.

 

Jazda pociągiem i tramwajem

Zanim wybierzemy się z psem w podróż pociągiem lub tramwajem, powinien on opanować sztukę noszenia kagańca. Wszystkie firmy świadczące usługi przewozowe wymagają, by właściciel miał przy sobie świadectwo szczepienia zwierzaka przeciwko wściekliźnie, a pies był na smyczy i w kagańcu. Wyjątkiem mogą być tylko bardzo małe pieski.

Najpierw warto oswoić psa ze zgiełkiem panującym na dworcach. Pomogą w tym smakołyki, które zawsze należy mieć przy sobie i dawać zwierzęciu w celu rozładowania napięcia. Pamiętajmy jednak, że pies – nawet jeśli tylko spaceruje po peronie – musi być w kagańcu.

Pierwsze przejażdżki nie powinny być długie, wystarczy jeden przystanek. Przed podróżą należy pójść z psem na spacer, by mógł załatwić potrzeby fizjologiczne. W pociągu czy tramwaju trzymamy psa krótko, w pozycji siedzącej. Staramy się utrzymywać z nim kontakt: głaszczemy go, mówimy do niego spokojnym głosem, w razie potrzeby możemy podawać smakołyki przez szparki w kagańcu

Na pierwsze przejażdżki z psem tramwajem lub pociągiem wybierajmy takie trasy i godziny, by w wagonach nie było tłoku.

 

Podróżowanie samochodem

Najlepiej najpierw przyzwyczaić psa do przebywania w stojącym samochodzie – oczywiście razem z nami – a dopiero potem zacząć pracę nad jego zachowaniem podczas jazdy. Na pierwszą wycieczkę zabierzmy go do lasu, w żadnym wypadku do weterynarza – złe skojarzenia mogą bowiem na zawsze zrazić czworonoga do auta.

Pies powinien podróżować w bagażniku (kombi) lub na tylnym siedzeniu. Na początku będzie mu raźniej, jeśli obok usiądzie któryś z członków rodziny. Trzymajmy psa na smyczy, aby w razie potrzeby było nam łatwiej korygować jego zachowanie. Starajmy się, by nie szczekał (może przestraszyć kierowcę) i nie próbował się przedostać na przednie siedzenie. Warto się zaopatrzyć w specjalne szelki dla psa z końcówką przyczepianą do pasów bezpieczeństwa.

Pies podróżujący samochodem powinien znać i respektować komendę „zostań”, byśmy mogli go skutecznie powstrzymać przed nagłym wyskoczeniem przez otwarte drzwi podczas postoju.

Nie pozwalajmy psu wystawiać głowy przez uchyloną szybę – grozi to nie tylko chorobą uszu, ale również poważnymi obrażeniami.

 

Łagodność wobec dzieci

Zazwyczaj problemy w kontaktach psa z dziećmi są związane z jego brakiem delikatności, szczególnie podczas zabawy. Kontrolowanie zachowania czworonoga jest ułatwione, jeśli przyswoił on już sobie podstawy posłuszeństwa. Najważniejsze jest opanowanie przychodzenia na zawołanie w każdej sytuacji. Nie należy natomiast bez wyraźnych powodów ograniczać kontaktów psa z dziećmi – takie sztuczne bariery tylko potęgują kłopoty.

Część psów, zwłaszcza ras pasterskich, traktuje biegające dzieci jak stado, które trzeba zaganiać. Mogą je przy tym nawet próbować podszczypywać. W takiej sytuacji kontakty psa z dziećmi należy rozpocząć od chodzenia z nim przy nodze na smyczy wśród bawiących się maluchów. Dopiero gdy nasz podopieczny przestanie żywo na nie reagować, można go spuścić ze smyczy. Przynajmniej co kilka minut należy jednak przywoływać psa do nogi, utrwalając w ten sposób kontrolę nad jego zachowaniem.

Ze względów bezpieczeństwa dzieci powinny się bawić z psem wyłącznie pod czujnym okiem opiekunów.

 

Tolerowanie kotów

Wbrew porzekadłu „żyją jak pies z kotem” czworonogi te zazwyczaj koegzystują we względnej harmonii. Najłatwiej jest im nawiązać kontakt, gdy są młode i trafią do naszego domu w podobnym czasie.

Prędzej niż kocur zaakceptuje psa kotka. W wypadku psów płeć nie ma znaczenia – ważniejsze jest, czy zwierzak został ułożony i zachowuje się spokojnie.

Zwierząt nie trzeba z sobą w jakiś specjalny sposób oswajać. Warto dać im nieco swobody i jak najmniej się wtrącać do ich relacji. Nie należy ich od siebie izolować, gdyż u kota spotęguje to tylko lęk przed psem.

Pewnych zasad powinniśmy jednak przestrzegać. Nie pozwalajmy czworonogom zaglądać sobie nawzajem do misek, nie okazujmy też czułości jednemu z nich wtedy, gdy drugi jest w pobliżu. Nie nośmy w obecności psa kota na rękach, bo na pewno będzie wtedy próbował go dosięgnąć, a kot się wystraszy i może nas podrapać. Nie karćmy psa ostro, nawet jeśli się zachowa wobec kota niedelikatnie – odbierze to bowiem jako wyraz naszej dezaprobaty wobec wszelkich jego kontaktów z kotem, a przecież nie o to nam chodzi.

Zaufajmy naszym zwierzętom – choć dzielą je różnice gatunkowe, zazwyczaj łatwiej jest im się  porozumieć z sobą  niż z niejednym przedstawicielem naszego gatunku.

 

Sztuka aportowania

Aportowanie jest dla psa jedną z najprzyjemniejszych zabaw, a przy okazji dobrym ćwiczeniem wychowawczym. Nie należy jednak do szkolenia używać pierwszego z brzegu patyka. Lepsze rezultaty osiągniemy, pracując z kupnym aportem. Dla szczeniaków odpowiedniejszy niż drewniany będzie miękki aport z grubej liny.

Najpierw trzeba psa zainteresować aportem. Wkładamy mu go więc do pyska i lekko szarpiemy na boki. Następnie rzucamy przed siebie z komendą „aport”. Jak tylko pies weźmie koziołek lub linę do pyska, wołamy go, jednocześnie biegnąc w przeciwnym kierunku.

Na początku zadowalamy się tym, że pies do nas podbiegł. Ważne, aby się nie obawiał, że zamierzamy mu odebrać zdobycz.

Po kilku dniach ćwiczeń staramy się zachęcić psa do podbiegnięcia do nas na tyle blisko, żebyśmy mogli chwycić aport. Wówczas przytrzymujemy go przez chwilę i w nagrodę pozwalamy psu jeszcze z nim pobiegać.

Ostatni etap nauki to odbieranie aportu naszemu podopiecznemu.

Nie karćmy szczeniaka, który nosi coś w pysku, nawet jeśli są to kawałki kapcia, który pogryzł - noszenie przedmiotów w pysku to dobry wstęp do aportowania.

 

Podawanie łapy

Szczenięta zwykle uczą się tej sztuczki szybko. Jednak podając łapę, pies – zwłaszcza dorosły – może się domagać różnych rzeczy, np. jedzenia lub pieszczot. Nie ma w tym nic złego, jeśli nasz podopieczny nie popada w przesadę i nie zaczyna się przez to stawać kłopotliwy.

Aby mieć pewność, że tak się nie zdarzy, nie zaczynajmy edukacji szczeniaka od ćwiczenia akurat tej umiejętności. Lepiej najpierw wprowadzić komendy „siad”, „leżeć”, „zostań” – a dopiero potem przejść do nauki podawania łapy. Taka kolejność da gwarancję, że psiak – nieco już podporządkowany właścicielom – nie wykorzysta umiejętności podawania łapy do podkreślania swojej dominacji.

Nauka jest łatwa: mówimy „daj łapę” i, pokazując psu smakołyk, drugą dłonią podnosimy jego łapę, zawsze tę samą. Później możemy wprowadzić utrudnienie polegające na podawaniu lewej lub prawej łapy, przy czym musimy wyraźnie zróżnicować komendy

Pamiętajmy o przestrzeganiu  żelaznej zasady: pies podaje łapę  tylko na nasze życzenie. Jeśli poda  ją z własnej inicjatywy, może  to być przejaw dominacji.

 

Dawanie głosu

Szczekanie na komendę należy do ulubionych ćwiczeń większości naszych podopiecznych. Jednak podobnie jak w wypadku podawania łapy, jeśli nie chcemy, by pies wykorzystał tę umiejętność dla celów dominacji, nie powinniśmy jej wprowadzać na początku szkolenia.

Aby nauczyć psa szczekania na komendę, każemy mu usiąść, stajemy twarzą do niego i mówiąc „daj głos”, pokazujemy nad głową smakołyk. (Jeśli usiłuje na nas skakać, chcąc wyrwać jedzenie – oznacza to, że nie jest jeszcze wystarczająco ułożony, by rozpocząć naukę dawania głosu). Nawet, jeśli od razu nie szczeknie, to powinien przynajmniej poruszyć pyskiem lub pisnąć. Wówczas natychmiast go chwalimy i podajemy przysmak.

Podczas kolejnych ćwiczeń stopniowo nagradzamy naszego ucznia już wyłącznie za wydawanie dźwięków coraz bardziej przypominających prawidłowe szczeknięcie. Nauczenie psa dawania głosu zajmuje zwykle od kilkunastu minut do kilku dni.

W nauce może pomóc przywiązanie psa do drzewa i pokazywanie mu przysmaków z odległości około dwóch metrów lub zostawienie go w drugim pomieszczeniu i pokazywanie ich przez uchylone drzwi.

 

Bieganie przy rowerze

Przed rozpoczęciem nauki tej umiejętności pies powinien mieć już opanowaną sztukę chodzenia przy nodze i przybiegania na zawołanie. Do korygowania pozycji psa przy rowerze wykorzystujemy komendę „równaj”, a gdy chcemy się zatrzymać, mówimy „siad”. Na przejażdżki najlepsze są drogi polne lub leśne. Unikamy dróg publicznych, jeśli to niemożliwe, pies musi być na nich prowadzony na smyczy po prawej stronie roweru.

Pies nie powinien mieć nałożonego kagańca, bo uniemożliwia mu on prawidłowe oddychanie. Musimy znać możliwości naszego podopiecznego, aby go nie przemęczać. Psów dużych ras nie należy zachęcać do intensywnego wysiłku, dopóki nie zakończy się faza wzrostu. Psy ras olbrzymich do biegania przy rowerze w ogóle się nie nadają. Unikajmy dłuższych wycieczek latem, a w upały zrezygnujmy z nich w ogóle. Zawsze zabierajmy z sobą bidon z wodą dla psa. Na początku trasa nie powinna przekroczyć 2 - 3km, z czasem można ją wydłużyć. Niezależnie od jej długości co kilka minut robimy krótki odpoczynek. Pies nie zawsze zasygnalizuje, że jest zmęczony – chęć podążania za nami może doprowadzić go do stanu wyczerpania.

Nie przywiązujmy smyczy do kierownicy roweru – musimy mieć bowiem możliwość natychmiastowego puszczenia jej, gdy pies szarpnie.

 

Konne wycieczki

Nie wszystkie psy nadają się do towarzyszenia w konnych przejażdżkach. Czworonogi o dużym temperamencie, lubiące szczekać mogą płoszyć konie. W związku z tym, że pies przy koniu nie biega na uwięzi, do tego typu rekreacji nadają się wyłącznie zwierzaki przychodzące na zawołanie w każdej sytuacji. Pies nie może się bać koni ani ich atakować i nie powinien się z nimi ścigać. W roli towarzyszy konnych wycieczek najlepiej sprawdzają się: dalmatyńczyk, pointer, wyżeł, foxhound, rhodesian ridgeback, whippet i inne charty. Nie nadają się natomiast psy duże i ciężkie, takie jak większość molosów, oraz pieski wprawdzie wytrzymałe, lecz zbyt małe, jak beagle czy foksterier.

Pamiętajmy też, że tam gdzie można jeździć konno, nie zawsze wolno puszczać psy luzem. Jeśli zrobimy to np. w rezerwacie, złamiemy prawo.

Nie przeceniajmy kondycji naszego czworonoga. Aby nadążyć za koniem, musi być zdrowy i naprawdę dobrze zaprawiony do wysiłku. Pies powinien zawsze biegać po lewej lub prawej stronie konia, lecz nigdy za nim, bo tam mogłyby go dosięgnąć końskie kopyta.

Zanim pies weźmie udział w konnej przejażdżce, zabierajmy go  regularnie do stajni, by się oswoił  z końmi.

 

Znajdowanie przedmiotów

Znajdowanie ukrytych i zgubionych przedmiotów to dla psa doskonała zabawa. Dla nas natomiast może się okazać przydatną umiejętnością psiaka, jeśli podczas spaceru wypadnie nam z kieszeni notes lub telefon.

Pracę nad robieniem użytku z psiego węchu należy rozpocząć już ze szczeniakiem. Bierzemy kawałek mięsa i przesuwamy po podłodze, by zostawić wyraźną ścieżkę zapachową. Mówimy „szukaj” i pozwalamy psu wywęszyć ślad. Szczeniak bez trudu odnajdzie ukryty za szafą lub fotelem pokarm, który stanie się dla niego nagrodą. Podczas kolejnych ćwiczeń wydłużamy długość śladu, a z czasem zastępujemy smakołyk zabawką.

Ćwiczenia węchowe prowadzimy na świeżym powietrzu. Najlepiej sami układajmy własny ślad, stawiając małe kroki. Na jego końcu połóżmy smakołyk lub zabawkę.

Musimy dokładnie zapamiętać, którędy przebiega ślad, by móc korygować lub nagradzać zachowanie psa.

Ćwiczmy przy bezwietrznej pogodzie – pies będzie wówczas pracował spokojnie.

Jeśli pies zgubi ślad, można go naprowadzić na niego za pomocą linki przyczepionej do szelek.

 

Skok przez przeszkodę

Nawet jeśli nie mamy dostępu do profesjonalnego toru przeszkód, z powodzeniem możemy ćwiczyć z psem pokonywanie prostych przeszkód. Będzie to nie tylko zabawa, ale i dodatkowa lekcja posłuszeństwa.

Na pierwsze ćwiczenia wybierzmy przeszkodę niewysoką, lecz długą, zatem trudną do obejścia naokoło – może to być murek w parku wysokości ok. 50 cm. Najpierw z psem prowadzonym na smyczy co najmniej kilka razy wspólnie pokonujmy przeszkodę, zachęcając go przysmakiem do podążania za nami. Podczas skoku mówimy „hop!”, a po każdym ćwiczeniu okazujmy psu jak najwięcej entuzjazmu.

Podczas następnego etapu nauki każmy naszemu uczniowi usiąść po jednej stronie przeszkody, a sami stańmy po przeciwnej. W jednej ręce trzymajmy smycz, w drugiej – smakołyk. Zawołajmy psa, po czym wydajmy komendę „hop!”. Następnie powtórzmy to bez smyczy. Z czasem wyszukujmy coraz trudniejsze przeszkody. Możemy też urozmaicić ćwiczenie, włączając w nie aport. Posadźmy psa przy nodze i rzućmy koziołek przez przeszkodę. Wydajmy komendę „aport – przeszkoda” i postępujmy jak podczas lekcji aportowania.

Podczas nauki nie stosujmy przymusu – nauka pokonywania przeszkód z psem, który nie polubi  tego ćwiczenia, mija się z celem.

 

Pilnowanie posesji

Skłonność do stróżowania jest w dużym stopniu cechą wrodzoną, którą w zależności od potrzeb możemy osłabić lub wzmocnić. Przy tym samce nadają się do pilnowania terenu dużo bardziej niż suki.

Predysponowane do roli stróża są  owczarki podhalańskie, środkowoazjatyckie, kaukaskie, południoworosyjskie, czarne teriery rosyjskie, fila brasileiro. Psy tych ras zazwyczaj tak dobrze wywiązują się ze swych zadań, że nie wymagają żadnego przygotowania oprócz szkolenia w zakresie posłuszeństwa.

Nawet jeśli nie mamy psa rasy zaliczającej się do stróżujących, nie oznacza to, że nie będziemy mieli z niego w tym względzie żadnego pożytku. Zawsze chwalmy go za szczekanie na posesji, kiedy w okolicy pojawi się „intruz”. Kontakty z obcymi są wskazane, ale... podczas spaceru.

Pies, który ma być dobrym stróżem, nie powinien widzieć, że wpuszczamy nieznane mu osoby na nasz teren. Jeśli mamy gości, zamknijmy go w kojcu. Pamiętajmy, że nic tak nie psuje psa jak uwiązanie go na łańcuchu – zaabsorbowany próbami uwolnienia się, nigdy nie będzie dobrym stróże

Mając czworonożnego stróża, pamiętajmy o zachowaniu ostrożności: ogrodzeniu, zamkniętej furtce i tabliczce ostrzegawczej.

 

Podgryzanie dłoni

Podgryzanie naszych dłoni przez szczeniaka jest naturalną kontynuacją jego postępowania się wobec braci i sióstr z hodowli. Takie zachowanie zazwyczaj mija z wiekiem i ostatecznie zanika po wyrośnięciu stałych zębów. Gdy jednak podgryza szczeniak, który ukończył trzy miesiące, może to być sygnał, że przejawia on szkodliwe w skutkach skłonności do dominacji. Łatwo poradzimy sobie z tym złym nawykiem, jeśli będziemy postępowali konsekwentnie.

Młodego szczeniaka nie trzeba karcić za podgryzanie, w jego pojęciu nie robi on przecież nic złego. Spróbujmy natomiast głośno i cienko pisnąć – w ten sposób w zrozumiałym dla niego języku zasygnalizujemy mu, że to nam sprawia ból.

Starsze lub bardziej uparte szczeniaki wymagają czasem skarcenia, ale powinien wystarczyć ostry ton. Krzyk lub klaps są wykluczone, ponieważ nie wywołają u pieska uległości, natomiast sprawią, że się zacznie nas bać.

Bawiąc się ze szczeniakiem, starajmy się nie wykonywać gwałtownych ruchów dłońmi, by nie zachęcać go do chwytania ich.

 

Gryzienie sprzętów

Nie tylko ząbkujące szczeniaki, ale także dorosłe psy często gryzą sprzęty w mieszkaniu. Robią to głównie pod nieobecność właścicieli. W takiej sytuacji karcenie nie pomoże. Poprawę może przynieść jedynie ustalenie przyczyny takiego zachowania i – w miarę możliwości – zlikwidowanie jej.

Najczęściej gryzienie jest spowodowane brakiem ruchu. Szczególnie psy ras pracujących wyjątkowo źle znoszą niedostatek spacerów, szkolenia i kontaktu z właścicielem.

Nierzadko zdarza się, że zły nawyk wynika z niedostatecznej socjalizacji – nienauczenia szczeniaka, że czasami musi zostać sam. Zwierzę, które nie przyswoi sobie tej umiejętności, odczuwa lęk, gdy zostaje samo, i by go odreagować, gryzie, co popadnie.

Już szczeniaka należy zatem uczyć zostawania samotnie w domu (początkowo na krótko), a przed każdym naszym wyjściem porządnie zmęczyć go spacerem lub zabawą.

Zabierajmy psa na długie spacery - są one bardzo pomocne w zwalczaniu większości złych psich nawyków.

 

Skakanie przy powitaniu

Najczęściej to my sami wyrabiamy u psa uciążliwy odruch skakania przy powitaniu. Dzieje się tak, gdy tolerujemy takie zachowanie u szczeniaka, a dopiero gdy zwierzak podrośnie, zaczyna nam to przeszkadzać. Również gwałtownie witając się z psem tuż po przekroczeniu progu mieszkania, wyzwalamy u niego trudne do opanowania emocje.

Aby uniknąć problemów ze skakaniem, od początku ignorujmy psa tuż po wejściu do mieszkania. Powitanie powinno nastąpić chwilę później i odbyć się w sposób, który nam odpowiada.

Jeśli jednak pies zdążył już utrwalić nawyk skakania przy powitaniu, samo ignorowanie go prawdopodobnie nie wystarczy. W takim wypadku zaraz po wejściu zdecydowanie mówimy „siad” i dopiero po kilku sekundach, gdy pies się wyciszy, spokojnie się z nim witamy.

Nigdy natomiast nie opędzajmy się od skaczącego psa i nie krzyczmy, bo odbierze to raczej jako zachętę do dalszej „zabawy”.

Zamiast karcić psa,  w wielu sytuacjach skuteczniej powstrzymamy go  przed niepożądanym zachowaniem,  każąc mu usiąść lub się położyć.

 

Żebranie przy stole

Zaczyna się zwykle niewinnie: jemy posiłek, a pies przygląda się nam z zainteresowaniem. Wie, jak zwrócić na siebie naszą uwagę – potrafi cichutko szczeknąć, przytulić się i jest bardzo cierpliwy. Zazwyczaj po jakimś czasie w psim pysku ląduje kawałek kiełbasy lub resztka kotleta. Później mamy już do czynienia z efektem domina – coraz częściej ustępujemy żebrzącemu psu, bo jeśli tego nie zrobimy, staje się uciążliwy.

Możemy to zmienić – pod warunkiem że wszyscy członkowie rodziny i goście będą postępować konsekwentnie. Przede wszystkim trzeba bezwzględnie ograniczyć się do podawania psu pokarmu tylko w jego misce. (Wyjątek stanowią przysmaki używane podczas szkolenia).

Już po kilku dniach powinniśmy dostrzec poprawę. Jeśli jednak nasz podopieczny jest bardzo uparty, zawsze podczas posiłku powinniśmy mieć pod ręką plasterek cytryny, by podać mu go, gdy stanie się nachalny. Po konfrontacji z takim „smakołykiem” psu zwykle odechciewa się żebrania

Jeśli trudno nam odmówić psu, patrząc mu w oczy – nim usiądziemy do stołu, każmy mu pozostać na legowisku.

 

Warczenie przy misce

To niebezpieczny nawyk, bo z czasem może doprowadzić do tego, że nie będziemy mogli nawet przekroczyć progu pomieszczenia, w którym ucztuje nasz król zwierząt.

Przede wszystkim musimy się zastanowić, czy nasze zachowanie nie daje psu powodów do dominacji. Czy przypadkiem nie ustępujemy mu podczas zabawy, nie pozwalamy na ciągnięcie na smyczy i brak elementarnego posłuszeństwa? Jeśli tak - zachowania tego rodzaju trzeba bezwzględnie skorygować.

Miskę przenieśmy do innego pomieszczenia, nasypmy do niej trochę karmy. Pies, który ma apetyt na więcej, prawdopodobnie zaakceptuje naszą dłoń zbliżającą się do naczynia w celu dosypania kolejnej niewielkiej porcji pokarmu. Ćwiczenia te należy powtarzać systematycznie, ale nie częściej niż raz dziennie, by nadmiernie nie drażnić psa.

Potem możemy próbować zabierać miskę na chwilę - jeśli pies nie protestuje, dostaje smakołyk i miskę z powrotem.

Jako ćwiczenie wspomagające polecamy naukę nieprzyjmowania pokarmu od obcych. Pomoże to naszemu psu zrozumieć, że nie wszystko, co smaczne, należy do niego.

 

Uporczywe szczekanie

Przedstawiciele niektórych ras, między innymi pinczery, owczarki niemieckie czy jamniki, szczekają częściej i więcej niż inne psy. Dlatego jeśli mieszkamy w bloku, nim kupimy szczeniaka, upewnijmy się, czy nie należy on do wyjątkowo szczekliwej rodziny.

Jedną z głównych przyczyn nadmiernego szczekania jest dobry słuch psa. Nawet gdy nam się wydaje, że jest cicho, on słyszy mnóstwo dźwięków, na które reaguje. Równie uciążliwe jest szczekanie na właścicieli w celu wymuszenia jedzenia, zabawy czy po prostu zwrócenia na siebie uwagi.

W każdym wypadku należy użyć krótkiej i stanowczej komendy, np. „spokój!”. Przede wszystkim nie wolno jednak ulegać psu w sytuacjach, gdy próbuje coś osiągnąć szczekaniem. Gdy chcemy psa uciszyć, nie uspokajamy go głaskaniem ani czułym przemawianiem, ponieważ uzna to za pochwałę.

 

Zaczepianie innych psów

Jeśli nie chcemy, by w przyszłości każdy spacer z psem wśród innych czworonogów był przeżyciem mrożącym krew w żyłach, należy zwrócić szczególną uwagę na socjalizację szczeniaka. Malec powinien możliwie dużo biegać bez smyczy, by mógł swobodnie się kontaktować z pobratymcami. To jedyny sposób, aby nauczył się z nimi bawić i zrozumiał, że istnieją psy słabsze i silniejsze od niego, przyjazne i nieprzyjazne, oraz żeby zaczął radzić sobie w tej skomplikowanej rzeczywistości.

Starsze psy również nie powinny stale chodzić na smyczy. Stwarza ona bowiem iluzję bezpieczeństwa wynikającą z bliskości właściciela, ale jednocześnie uniemożliwia psu ewentualną ucieczkę – a więc rodzi poczucie zagrożenia. Efektem takiej huśtawki nastrojów prawie zawsze jest agresja.

Co więc robić? Najlepiej ukończyć z czworonogiem kurs podstawowego posłuszeństwa. Nad posłusznym podopiecznym znacznie łatwiej zapanować - nawet wtedy, gdy zaczepi go inny pies. Zazwyczaj wystarczy komenda „równaj”, aby nasz podopieczny minął kolegę obojętnie.

Nie ingerujmy bez wyraźnej potrzeby, gdy dwa psy się obwąchują - prawie zawsze lepiej dogadają się z sobą same niż z naszą pomocą.

 

Zbieranie śmieci

Zdesperowani właściciele decydują się wyprowadzać psa tylko w kagańcu, bo śmieci i resztki pokarmu są fascynujące dla większości czworonogów. Niektóre psy z upodobaniem noszą w pysku, a nawet zjadają takie znalezione na spacerze skarby. Próba oduczenia zwierzaka tych kłopotliwych nawyków za pomocą karcenia i przymusu niewiele da, prawdopodobnie spowodujemy tylko ich utrwalenie.

Przede wszystkim trzeba działać nie wtedy, gdy pies robi już coś niedozwolonego, lecz w momencie, gdy się do tego dopiero zabiera. Wtedy natychmiast go wołamy i najszybciej, jak tylko możemy, odbiegamy w przeciwnym kierunku. Dodatkowe zachęcanie za pomocą zabawki, patyka lub przysmaku pomoże odwrócić uwagę naszego podopiecznego od frapującego znaleziska.

Po kilkunastu dniach ćwiczeń pies powinien zrozumieć, że nie warto zaprzątać sobie uwagi jakimś śmieciem, skoro w tym czasie może mu uciec jego pan, który zawsze ma przy sobie coś znacznie ciekawszego.

Na inną mogącą zepsuć spacer skłonność – tarzanie się – jest tylko jedna rada: trzymanie psa na smyczy. Lekki sprzeciw-proponuję postępowanie analogiczne do śmieci.

 

Atakowanie listonosza

Dlaczego psy nie lubią listonosza? Bo zachowuje się podejrzanie: przyjeżdża co kilka dni, majstruje przy skrzynce na listy, po czym wsiada na rower i odjeżdża - a po jakimś czasie pojawia się znowu. Dlatego pies z czasem nabiera ochoty, by się z listonoszem rozprawić na dobre. Jak wobec tego spróbować go z nim oswoić?

Poprośmy doręczyciela, by dzwonił do domu za każdym razem, nawet jeśli przyniósł tylko pocztówkę. Otwieramy drzwi, trzymając psa na smyczy - tak by listonosz mógł podać psu smakołyk, który przed chwilą od nas otrzymał. Po kilku takich spotkaniach powinniśmy zaobserwować pierwsze objawy sympatii naszego psa do doręczyciela.

Wtedy możemy spróbować pozwolić psu – pod naszym ścisłym nadzorem! – obwąchać dłoń listonosza. To ćwiczenie warto co jakiś czas powtarzać.

Nie tylko listonosza, ale i weterynarza  oraz inne nielubiane przez psa  osoby zaopatrujmy w smakołyki  i prośmy o podawanie ich psu - to przełamie pierwsze lody.